Tag: Peru
Jadąc do Peru miałem jedno wielkie kulinarne marzenie: spróbować świnki morskiej.
Lima – Paracas – Arequipa – Titicaca – Cusco – Machu Picchu, czyli klasyczny Gringo Trail. Przejechaliśmy cały, planując całą podróż na własną rękę, dorzucając jeszcze spontanicznie Isla del Sol w Boliwii, zahaczając także na dwa dni o Kanion Colca. Wybór okazał się doskonały, było cudownie. Mieliśmy też dużo szczęścia, bo bez dobrego planu wzrosłyby nie tylko koszty noclegów, ale nieosiągalna okazałoby się na przykład czterodniowa wędrówka szlakiem Inków ma Machu Picchu – rząd wpuszcza tam zaledwie 500 osób na dobę, wliczając w to tragarzy i przewodników, bez których wyprawa jest niemożliwa.
Tego samego dnia, w którym wylądujesz w Limie – polecamy nocne loty, najłatwiej potem szybko przestawić się na czas lokalny – możesz spędzić wieczór pijąc piwo lub lokalne pisco na Plaza Mayor, albo mieć za sobą wizytę na pustyni w rezerwacie Paracas i dwugodzinny rejs pośród fok, lwów morskich i pingwinów, które można podziwiać w ich naturalnym środowisku.
Usually, we plan our trip avoiding the classics, and opting for the touristic rock and roll or alternative music instead. We like to march to the beat of our own drum, far from the beaten and crowded tracks. This time, we made an exception.
Lima – Paracas – Arequipa – Titicaca – Cusco – Machu Picchu, i.e. the classic Gringo Trail. We saw it all, travelling on our own, spontaneously adding Isla del Sol in Bolivia, and dropping by Colca Canyon for a two day trek. The choice was perfect, we had a wonderful time. We were really lucky because without a good plan, we would've had to pay more for accommodation and we wouldn’t be able to take a four day hike on the Inca Trail to Machu Picchu – the government lets only 500 people a day on the trail, including the carriers and guides, who are necessary to make the journey.